Zbiórka Strażak Jarek liczy na Ciebie - miniaturka zdjęcia

Strażak Jarek liczy na Ciebie Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Strażak Jarek liczy na Ciebie - zdjęcie główne

Strażak Jarek liczy na Ciebie

46 392 zł  z 150 000 zł (Cel)
Wpłaciło 613 osób
Jarek Maciejewski - awatar

Jarek Maciejewski

Organizator zbiórki

Witaj

w 2013 roku przeszedłem poważny wypadek podczas akcji ratowniczej na jeziorze Hańcza. W trakcie nurkowania na 50 m doszło do szeregu sytuacji które wymusiły pominięcie przystanków dekompresyjnych. Efektem czego jest choroba dekompresyjna DCS 2º postać mieszana mózgowo– rdzeniowa. Jestem w trakcie bardzo kosztownego leczenia. Poniżej zamieściłem krótkie streszczenie odnośnie tego co się z czego wzięło i od czego się zaczęło i co dzieje się aktualnie.

Jestem Strażakiem w Państwowej Straży Pożarnej od  01.08.2005 r. Od początku służby, już w trakcie szkolenia podstawowego zauważyłem iż wśród strażaków wyróżnia się pewna kasta ludzi, specjalistów, elita - specjalistyczne grupy. Miałem szczęście trafić do Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 1 w Opolu, gdzie funkcjonowały dwie specjalistyczne grupy. Jedna to SGRW-N (Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno - Nurkowego) oraz SGRW (Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego). Postawiłem sobie za cel aby należeć do grona ratowników obydwu specjalizacji. Droga nie była łatwa, ale ja nie należę do osób które poddają się łatwo i bez walki. Udało się. Dostałem się w szeregi SGRW-N w 2006 r. po ukończeniu kursu P1 CMAS oraz odbyciu szkolenia CMAS SS-1. Zostałem oddelegowany do Ośrodka Szkolenia PSP w Bornym Sulinowie gdzie ukończyłem z wynikiem pozytywnym kurs Młodszego Nurka MSWiA. Do SGRW trafiłem rok później w 2007 r. 

Do 2013 r. dzięki bardzo dużemu zaangażowaniu, zarówno w pracę Strażaka Ratownika - awansowałem na stanowisko Dowódca Zastępu. Za czynny udział w specjalistycznych grupach ratowniczych osiągnąłem tytuł Kierownika Prac Podwodnych MSWiA, oraz tytuł Ratownika Wysokościowego MSWiA. Kolejnym etapem rozwoju był Nurek Instruktor MSWiA. Aby ubiegać się o możliwość bycia oddelegowanym na taki kurs musiałem zdobyć na własną rękę uprawnienia instruktora nurkowania cywilnego. Na przełomie maja i czerwca 2013 roku kończyłem kurs KDP CMAS P3, wykonując szereg nurkowań zaliczeniowych na jeziorze Hańcza. 

1.06.2013 r. około godziny 11.00 odbywa się nurkowanie zaliczeniowe na 50 m. na jeziorze Hańcza. (Niestety nie pamiętam które miejsce - zejście) Zgodnie z planem ustalonym oraz omówionym dzień wcześniej na odprawie wieczornej moja grupa nurkowa składa się z trzech osób: instruktor, partnerka nurkowa oraz ja. Zanurzanie przebiegało prawidłowo,przystanki sprawdzające co 10 m  nie wykazywały nieprawidłowości i zanurzenie przebiegało zgodnie z planem.  Zbliżając się do głębokości 50 m partnerka doznała prawdopodobnie narkozy azotowej. instruktor oraz ja podjęliśmy decyzję o natychmiastowym wynurzeniu w celu ustania objawów narkozy. Niestety partnerka zużywała bardzo dużą ilość powietrza. Na głębokości około 36 m partnerka pokazała mi znak który informuje o braku czynnika oddechowego.Natychmiast wyjmuję swój automat oraz przekazuje go bezpośrednio  do ust partnerki i przytrzymuję ją za uprząż. Drugi automat ląduje w moich. Sytuacja staje się tym bardziej dramatyczna iż partnerka zaczęła rzęzić oraz tracić przytomność.  Już wiem że będziemy musieli opuścić wszystkie przystanki dekompresyjne oraz wdrożyć procedurę alarmową. w głowie mam tylko stan zdrowia partnerki oraz procedury. Jest szansa jeszcze na wykonanie nurkowania po pominięciu przystanków dekompresyjnych (rekompresja) w celu zapobiegnięcia choroby dekompresyjnej, zatem sytuacja jest zła ale nie bez wyjścia. Jedyne co mogę zrobić to przekazać partnerkę nurkowi ratownikowi  który zabezpiecza nurkowanie z brzegu gotowy do podjęcia akcji ratunkowej od momentu naszego wejścia do wody. Wynurzamy się i okazuje się iż do brzegu jest spory kawełek drogi. Razem z instruktorem wzywamy pomocy. Natychmiast do wody wskakuje nurek ratownik i płynie do nas. Teraz cieszę się ze jest to młody wysportowany świetnie pływający kolega. Rozpoczęliśmy wyścig z czasem. Jak najszybciej przekazać nieprzytomną, oddychającą partnerkę na brzeg i poddać się rekompresji. Dopływamy do brzegu i zaczynam odczuwać skutki choroby dekompresyjnej.  Na początku poczułem mocne osłabienie, nie byłem w stanie się samodzielnie rozebrać ze sprzętu. Zwroty głowy nie pozwalały mi przyjąć innej pozycji niż leżąca. Na twarzy wylądowała maseczka z tlenem i poczułem ulgę.  Wydaje mi się że nie straciłem przytomności ale przez dłuższą chwilę miałem mgłę przed oczami. W myślach krążył mi tylko głos "ale zafundowałeś prezent na dzień dziecka robaczkom" . Poczułem że nie jestem w stanie poruszać prawą stroną ciała. Paraliż trwał chwilę. W momencie kiedy zaczynałem odzyskiwać władzę w prawej ręce, pewien byłem że będzie dobrze i być może obędzie się bez poważniejszych konsekwencji. Radość nie trwała zbyt długo gdyż paraliż ostatecznie zatrzymał się na wysokości pępka i zajął również lewą nogę. Oczekiwanie na przylot śmigłowca LPR wydawał się być wiecznością a wymiana butli tlenowych (przerwa w dostarczaniu tlenu do maseczki) dawał wrażenie duszenia się, jakby w powietrzu nie było tlenu. Na szczęście doczekałem się na przylot LPR. Szybkie badanie i przelot do szpitala. 

Tak zaczęła się walka o życie.

Pierwsza diagnoza potwierdziła się. Choroba Dekompresyjna DCS 2º postać mieszana mózgowo – rdzeniowa.

W szpitalu w Gdyni przeszedłem przez szereg sesji w komorach dekompresyjnych oraz poddany byłem leczeniu farmakologicznemu. Paraliż utrzymywał się. Po tygodniu w związku z brakiem wyraźnej poprawy dostałem skierowanie do szpitala rehabilitacyjnego w celu kontynuacji leczenia. Wreszcie zobaczę się z moimi robaczkami! W trakcie przygotowania przeze mnie pokoju do opuszczenia stwierdziłem iż muszę pościelić łóżko oraz otworzyć okno aby przewietrzyć. Niestety nie miałem do dyspozycji wózka inwalidzkiego który pomagał mi się poruszać, więc wstałem pościeliłem łóżko i otworzyłem okno. Mimo iż szpital jest sporo oddalony od brzegu morza to po zamknięciu oczu czułem się jak na plaży. Nagle w drzwiach staną dr Siczko. Ja poczułem się jak uczeń podstawówki który bez pozwolenia opuszcza ławkę, gdy usłyszałem pytanie„co pan robi?”. Niesiony falą pozytywnej bryzy, bez zastanowienia odpowiedziałem że skończył mi się turnus nad morzem i czas jechać na turnus w góry. Z wyrazu twarzy zauważyłem że dowcip raczej nie trafił w odbiorcę bo ten jeszcze przez chwile stał wryty jakby zobaczył bazyliszka. Obrócił się napięcie i poszedł dalej. Jest przyjechali! Moja kochana żona zabierze mnie do domu. Stanęła w drzwiach i mówi iż lekarze stwierdzili że jest widoczna poprawa na którą nikt oprócz mojej Bogusi nie wierzył. Sytuacja ta spowodowała przedłużenie leczenia hiperbarycznego o kolejny tydzień. Dzięki temu szpital opuściłem po zremisowanym meczu korytarzowej piłki nożnej z pielęgniarkami którym obiecałem że wyjdę ze szpitala na nogach o własnych siłach. Co prawda nie można mówić że chodziłem bez problemów ale przynajmniej bez chodzika. Szybka wizyta w domu i Szpital Rehabilitacyjny w Goczałkowicach. Tam dzięki  porozumieniu z rehabilitantami mogłem korzystać codziennie ze zwiększonej ilości godzin na salach rehabilitacyjnych. Osiem godzin dziennie zabiegi, potem basen, spacery, książka a gdy mój stan się poprawił to rozpocząłem podróżowanie rowerem. Dzięki uporowi i bardzo wytężonej pracy po prawie trzech miesiącach wróciłem do domu z niedowładem kończyn dolnych w stopniu IV w skali Lovette`a. Kontynuuje leczenie neurologiczne w Opolu oraz w Szpitalu na Oddziale Rehabilitacji w Ozimku. Niedowład się utrzymał natomiast pojawiła się niedoczulica nóg. Wówczas lekarz neurolog stwierdził iż skończyły się możliwości medycyny na chwilę obecną aby stan zdrowia się poprawił. Pozwolił mi  wrócić do pracy. Po dopuszczeniu mnie do służby przez lekarza medycyny pracy wróciłem do obowiązków. Na pierwszej służbie po powrocie do straży czułem się wyjątkowo dziwnie, nie potrafiłem się odnaleźć. Mój przełożony zabrał mnie na nurkowanie sprawdzające. Czy dam sobie radę w czasie działań pod wodą?

Przeżyłem.

Po pierwszej służbie, pomimo „kilku mankamentów” w moim ciele, nie mając żadnej alternatywy finansowej byłem przekonany że dam sobie rade. Niedoczulica miała swoje plusy i minusy. Jednego razu po ośmiu godzinach chodzenia w butach bojowych, zdejmując je zauważyłem wypadający długopis. Pan Hilary? Okazało się że zguba się znalazła tylko że ja nie wiedziałem że leży pod stopą 😉

Mijały miesiące.Niedoczulica przerodziła się w postać mieszaną. Naprzemiennie niedoczulica z przeczulicą. Około pół roku po wypadku pojawiło się pieczenie w stopach. Czasami mam wrażenie jakbym stąpał po rozżarzonych węglach a czasem stopy dotykają płyty lodowiska. Mogłem się do tego albo przyzwyczaić albo zwariować. Wybrałem to pierwsze. Nie było łatwo ale wizyty u kolejnych neurologów tylko potwierdzał słuszność mojej decyzji. Jeden ze znanych nazwisk po wysłuchaniu mojej historii choroby opowiedział mi że do bólu muszę się przyzwyczaić. Wysłuchałem również jego opowieści jak to kiedyś miał wypadek i do dzisiaj czasem odzywa się u niego boleść nogi. Ale do tego musiał się przyzwyczaić. Nakazał jeść wątróbkę i pić piwo aby uzupełniać wit. z gr. B, skasował 200zł i …

To miał być ostatni lekarz do którego się udałem. Niestety stan zdrowia nie poprawiał się a wręcz było coraz gorzej. Udawało mi się zdawać testy sprawnościowe w pracy i przechodzić przez komisje lekarskie. Wstawać rano i iść do pracy dając z siebie wszystko. 

Na przełomie roku 2018/2019 moja córka doznała poważnych komplikacji po operacji drenażu uszu. Byłem świadkiem jak wyła z bólu a ja nie mając możliwości jej pomóc pierwszy raz stanąłem w sytuacji bez wyjścia. 

Odczuwam ból i pieczenie na powierzchni całego ciała oprócz prawej ręki. Pieczenie stóp pozostało na tym samym poziomie,pojawiły się bóle w stawach – przeszywający ból który dla obserwatora z zewnątrz czasem wygląda jak by ktoś poraził mnie prądem. Stałe uczucie zbyt małej skóry na głowie. Osłabienie siły mięśniowej. Problemy z mikcją. Pogłębił się niedowład nogi lewej i zaczęło występować drżenie. Od lutego jestem również pod kontrolą lekarza psychiatry która leczy mnie na depresje oraz stwierdziła również Zespół Stresu Pourazowego PTSD. 

Dzięki wielu lat pomocy, wsparcia, determinacji oraz wielkiej miłości mojej żony Bogusi znajduję się w tym miejscu. Dzięki niej jestem w tak dobrym stanie już ponad sześć lat po wypadku! A statystyki i lekarze nie dawali mi szans na wyjście ze szpitala inaczej niż w najlepszym wypadku na wózku inwalidzkim (i to na zawsze). To Bogusia cały czas szukała rozwiązania. Gdy ja mówiłem że już nie pójdę do żadnego specjalisty od „piwa i wątróbki” ona zawsze potrafiła przekonać aby się nie poddawać i szukać. Sama aby zrozumieć problem postanowiła skończyć studia podyplomowe o specjalizacji psychotraumatologia. Dzięki jej upartości trafiliśmy do wspaniałego lekarza który za pomocą słów oraz igieł do akupunktury pozwalał przeżyć w bólu miesiąc po miesiącu. Niestety ból wzmagał na sile. I znów Bogusia znalazła Poradnie Leczenia Bólu w Warszawie gdzie umówiła mnie na wizytę. I znowu strzał w dziesiątkę trafiliśmy do pani prof. która okazała się sławą wśród lekarzy od bólu. Dzięki niej poznaliśmy równie kompetentną i niesamowicie ciekawą tematu pomocy pacjentom bólowym panią dr w przychodni Leczenia Bólu w Opolu przy Szpitalu Wojskowym. Teraz czeka nas walka na arenie międzynarodowej.

Koszty leczenia które pozwalają mi zejść w 10-cio stopniowej skali bólu z 8 na 5 oraz przetrwać z PTSD oraz depresją zdecydowanie przekraczają moje możliwości finansowe. Do 2019 roku prowadziłem działalność gospodarczą która pozwalała generować dochody trzykrotnie przekraczające dochody ze straży. Niestety stan zdrowia nie pozwala mi i praktycznie już nigdy nie pozwoli na prowadzenie tej działalności. J

 

 

Dziękuję że przetrwałaś/eś!  

I tutaj moja prośba.

Aktualna wiedza medyczna znana w Polsce niestety jeżeli chodzi o DCS ogranicza się do stanów ostrych i nikt nie podejmuje tematu leczenia odległych skutków DCS 2º postać mieszana mózgowo - rdzeniowa. 

Dziękuję za wsparcie finansowe gdyż zatrważające jest to że człowiek który stracił zdrowie ratując życie drugiej osobie musi zastanawiać się którą receptę wybrać.


 

Pozdrawiam i trzymajcie się w zdrowiu 

Jarek Maciejewski

Wybierz kwotę


20 
50 
100 
200 
1 000 
Inna
Wpłać teraz
 Bezpieczne płatności online

Aktualizacje


  • Jarek Maciejewski - awatar

    Jarek Maciejewski

    11.12.2023
    11.12.2023

    Moi drodzy przyjaciele 🤗
    Zrobiłem podliczenie wydatków na leki, poniesione w 2021 roku i wyszło ponad 27 tys. zł. Dary jakie od Was otrzymałem w postaci wpłat pomagają mi spinać mocno napięty budżet.
    Dzięki Waszemu zaangażowaniu codziennie jestem w lepszej formie a w chwilach całkowitej "awarii" zawsze mogę na Was liczyć 💪
    Dziękuję
    Miłego dnia 😊

Komentarze


  • Adam i Ewa - awatar

    Adam i Ewa

    05.06.2023
    05.06.2023

    Powodzenia!

  • Aleksandra - awatar

    Aleksandra

    09.02.2023
    09.02.2023

    Rowniez przeszlam DCS i zmagam sie z ptsd, nie sposob tego nie miec po dcsie, rehabilitacja duzo jest w stanie zmienic, nie poddawaj sie!

  • Martens - awatar

    Martens

    06.07.2022
    06.07.2022

    Walcz. Powodzenia.

    • Jarek Maciejewski - awatar

      Jarek Maciejewski - Organizator zbiórki

      13.07.2022
      13.07.2022

      Dziękuję bardzo gorąco za pomoc. Mimo iż jest wiele dni których wolałbym aby się nie wydarzyły to dzięki min. takim gestom pojawiają się dni z nadzieją że będzie lepiej. Dziękuję

  • Łukasz S - awatar

    Łukasz S

    23.08.2020
    23.08.2020

    Dużo zdrowia.

  • Bengy - awatar

    Bengy

    13.07.2020
    13.07.2020

    Dużo zdrowia i wszystkiego dobrego!

46 392 zł  z 150 000 zł (Cel)
Wpłaciło 613 osób
Jarek Maciejewski - awatar

Jarek Maciejewski

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 613

Robert - awatar
Robert
100
Adam i Ewa - awatar
Adam i Ewa
200
Adam i Ewa - awatar
Adam i Ewa
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Adam i Ewa - awatar
Adam i Ewa
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Boguslawa Maciejewska - awatar
Boguslawa Maciejewska
1
Bogusława Maciejewska - awatar
Bogusława Maciejewska
1
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Załóż swoją pierwszą zbiórkę

Zbieraj pieniądze na to, czego
najbardziej potrzebujesz już dziś!

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 1 dzień roboczy. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij